Nie jestem dobra jeśli chodzi o amerykańskie seriale… Nawet nie kojarzę tak na szybko nic, co by się działo w Nowym Jorku. Natomiast z tym miastem mam same tylko i wyłącznie dobre wspomnienia.
Genialnych ludzi tam poznałam. Zaliczyłabym do nich nawet Rycha, który wynajął nam (3 osoby) pokój 2×2 metry bez okien na Greenpoincie, co wyszło nas taniej, niż nocowanie w hostelu. To był kombinator! W tym mieszkaniu, w którym była nasza klitka mieszkał legion innych młodych ludzi którzy głównie za pracą trafili do Ameryki. Było naprawdę zabawnie :)))